czwartek, 19 czerwca 2014

Rozdział 2

~Jenny~

Nie wiedziałam co zrobić. Ból był nie do zniesienia. 
-I co? Nie jesteś już taką cwaniarą!-usłyszałam za sobą
-Mówiłam, że popamiętasz larwo!-uśmiechy nie ustawały
Próbowałam się podnieś, na marne. Przypomniała mi się sytuacja w szkole.
Skoro zadaję mi ból patrząc na mnie to sprawię żeby mnie nie widziała...
Zacisnęłam oczy. Ból ustąpił. Podniosłam się i podeszłam po cichu za nie.
-Gdzie ona jest?!-krzyknęła zdziwiona
-Buuu...-szepnęłam jej do ucha 
Brunetka odskoczyła i zaczęła piszczeć. Dwie pozostałe dziewczyny patrzyły się na nią jak na wariatkę. Podeszłam do blondynki i wzięłam od niej jej torebkę. Rzuciłam ją w kąt. Wszystkie wydarły się w niebo głosy i uciekły z tego miejsca. Zwycięsko się zaśmiałam i powróciłam do normalnego wyglądu. Ruszyłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam niebieski t-shirt i  3/4 białe spodnie. Zmieniłam buty na biało-niebieskie air max'y. Przebrałam się i wyszłam z pokoju. Weszłam do budynku i przeszłam do szatni. Włożyłam torbę do szafki i wyszłam na boisko. Byłam jedną z pierwszych. Szybko związałam włosy w niskiego kucyka. Poczułam rękę na ramieniu.
-Cześć Jen.-przywitała mnie brunetka
-Cześć Liv.-uśmiechnęłam się do niej promiennie
-Najwidoczniej mamy razem lekcję latania.
-Mhm, to moje pierwsze zajęcia, a twoje?
-Też, nie wiem czy sobie poradzę...
-Na pewno będzie dobrze.-uśmiechnęłam się dodając jej otuchy 
-Dzień dobry uczniowie.-przywitała się nauczycielka-Poćwiczmy wznoszenie się. Do pomocy mam dziś Liam'a, choć uczy się dopiero drugi rok lata jak prawdziwy archanioł, Liam zaprezentuj nam figury A2, G9 i E3, w takiej samej kolejności.
Brunet skinął głową i rozłożył skrzydła. Były wielkie i potężne. Kolor piór był śnieżnobiały zakończony złotymi kreskami. Były naprawdę majestatyczne. Chłopak wzniósł się na kilka centymetrów i błyskawicznie wyleciał w górę. Uniosłam głowę, aby widzieć dokładne jego ruchy. 
-A2!-krzyknęła
Chłopak obrócił się kilka razy wokół własnej osi i wyskoczył jeszcze wyżej.
-G9!
Wzbijał się coraz wyżej. Obrócił się, skrzydła się zamknęły, zaczął opadać. W ostatniej chwili rozłożył skrzydła i wzbił się ponownie.
-E3!
Liam uniósł się do pozycji poziomej i zaczął się obracać oraz lecieć do przodu. Rozłożył szerzej skrzydła i stanął na ziemi. Schował skrzydła i podszedł do nauczycielki.
-Brawa dla Liam'a!-zaklaskała
Powtórzyliśmy czynność kobiety. Brunet ukłonił się i szeroko uśmiechnął. 
-No to teraz przejdźmy do ćwiczeń. Rozłóżcie skrzydła.-nakazała, a z jej pleców wyłoniła się para złotych skrzydeł
Wzięłam głęboki oddech i westchnęłam. Poczułam przyjemny ból w okolicach łopatek. Obróciłam się aby się im przyjrzeć. Nie były jakieś ogromne, ale i tak były spore. Całe białe i duże, a przede wszystkim piękne. -Rozstawcie się.-odsunęłam się delikatnie w lewo-A teraz spróbujcie się unieść.
Pomachałam nimi kilka razy i spróbowałam się wznieść. Byłam z jakieś 2 metry nad ziemią i spadłam. Usłyszałam za sobą ciche chichoty, ale miałam je gdzieś. Spojrzałam na Olivię. Swobodnie szybowała. Szybko wstałam i znów się uniosłam. Tym razem nie spadłam. Powoli unosiłam się coraz to wyżej. 
-Dobrze powrócicie na ziemię!
Zrobiłam jak kazała. Zamknęłam skrzydła.
-Widzę, że nieźle wam to poszło, więc może spróbujemy czegoś trudniejszego?
Wszyscy przytaknęli.
-Wyśmienicie, Liam i Richardson, przynieście pachołki!-rozkazała 
Gdy usłyszałam swoje nazwisko lekko się wzdrygnęłam. Schowałam skrzydła i ruszyłam za Liam'em. Doszliśmy do jakiegoś małego budynku. 
-Całkiem dobrze ci poszło, pomijając ten upadek...-powiedział otwierając drzwi do środka i zapalając światło
-Pierwszy raz latałam! Nie czepiaj się!-burknęłam
-Nie czepiam się, trzymaj.-podał mi kilka pachołków
-Po co one? Co będziemy z nimi robić?-wzięłam je do ręki
-Zobaczysz.-uśmiechnął się 
Westchnęłam i odeszłam. Podeszliśmy do nauczycielki i odłożyliśmy pachołki. Wróciłam na swoje miejsce, a Liam zaczął rozstawiać je na całej szerokości boiska. Odszedł na kilka metrów, a pani Irwin machnęła ręką. Pachołki uniosły się na wysokość 8 metrów.
-Teraz musicie wykonać slalom w powietrzu. Ktoś chętny?
Chwila szeptów. Nikt nie podniósł ręki.
-To sama wybiorę... ale może zmniejszymy odległość?
-Ja jestem chętna!-wyrwała się Liv
-Dobrze, chociaż jedna.

Olivia i inni poradzili sobie bezbłędnie. Przyszła kolej na mnie. Rozłożyłam skrzydła i uniosłam się na odpowiednią wysokość. Od 1 do 6 latałam perfekcyjnie. Zaczęłam słyszeć szumy w głowie. Tysiące słów przelatywało mi przez głowę. Zaczęłam się niekontrolowanie miotać. Wzniosłam się wysoko w górę. Nagle nie z własnej woli złożyłam skrzydła. Spadłam coraz szybciej i szybciej. Nie mogłam rozwinąć skrzydeł jakby się zablokowały.
Czy to już miałbyć koniec? Tak miała się zakończyć moja nauka tutaj? 
Zamknęłam oczy. Poczułam delikatne potsząśniecie. Ktoś mnie złapał. Powoli otworzyłam oczy.
Czy.. czy.. ja dobrze widzę? Dan? Ale skąd on się tu wziął?
Wylądował na ziemi. Odłożył mnie i odleciał. Wszyscy do mnie podbiegli.
-Jen nic ci nie jest?!-podeszła do mnie Olivia
-Nie, jest w porządku...-uśmiechnęłam się słabo
-Richardson! Co się stało?!-krzyknęła pani Irwin
-Zakręciło mi się w głowie i straciłam panowanie nad tym jak lecę...
-Oby się to więcej nie powtórzyło, koniec lekcji!
Dzwonek rozbrzmiał po całym boisku. Pośpiesznie wróciłam do budynku szkolnego. Szybko przebrałam się w poprzednie ubrania. Wyszłam na kampus i usiadłam na najdalszej ławczce.
Zadawałam sobie jedno pytanie "Co się działo w mojej głowie?!".
Czy ja zwariowałam?! Czy może ktoś zrobił mi to specjalnie? Jakaś zemsta czy co?! Monica! I jej banda! To na pewno one! Gdyby nie Dan... no właśnie! Skąd on się tam wziął?! Wiedział o tym? Nie, chyba...
Jak na zawołanie Dan przysiadł się do mnie.
-Co się stało na lekcji? Dlaczego spadałaś?-zapytał
-Nie wiem...-spuściłam wzrok-Ktoś krzyczał w mojej głowie, straciłam kontrolę nad tym jak lecę...-westchnęłam-Gdy zaczęłam spadać głosy ucichły...
-To dlaczego nie wzleciałaś?
-Nie mogłam...-powiedziałam jak naciszej mogłam-Nie mogłam rozłożyć skrzydeł... dziękuję, dziękuję, że mnie złapałeś...-spojrzałam w jego śliczne niebieskie oczy
-Nie ma za co.-uśmiechnął się promienie
-Będziemy najlepszymi przyjaciółmi?-wstałam, on zrobił to samo
-Na zawsze.-przytulił mnie
Położyłam głowę na jego ramieniu i szerko się uśmiechnęłam. Odsunęliśmy się od siebie. W słońcu wyglądał tak idealnie. Te hipnotyzujące niebieskie oczy, różowe usta z kolczykiem przy kąciku i ten uroczy uśmiech... spuściłam szybko wzrok, aby nie poddać się chwili.
-Muszę już iść...-podrapał się po karku-No wiesz, lekcje, zaraz dzwonek...
-Rozumiem, jeszcze raz dzięki i pa.-uśmiechnęłam się
-Pa.-odszedł i pomachał mi
Stałam tam jeszcze chwilę. Po usłyszeniu dzwonka wróciłam do szkoły.


~Dan~


Zerwałem się z czwartej lekcji. Nie mogłem się skupić przez to co ułyszałem. 
To nie mogło być prawdą! To było niemożliwe!
Spojrzałem w górę. Na niebie nie było dużo chmur. Zauważyłem, że coś spada. Przyjrzałem się bliżej. To była Jenny! Zrzuciłem plecak i rozłożyłem skrzydła. Szybko się wzniosłem i podleciałem do niej. Delikatnie ją chwyciłem jak pannę młodą. Wylądowałem na ziemi. Odłożyłem Jen i odleciałem, aby nauczycielka mnie nie zauważyła. Kiedy założyłem plecak zadzwonił dzwonek. Postanowiłem poszukać Jenny i z nią porozmawiać. Pomyślałem, że może być na kampusie. Rozejrzałem się po całej jego szerokości. Nigdzie jej nie było. Przypomniało mi się, że przy murze otaczającym szkołę jest ławeczka. Powędrowałem w tamtą stronę. Jest! Usiadłem obok niej. 
[...] 
Odsunęliśmy się od siebie po długim uścisku. Nie powiem, był bardzo przyjemny. Spojrzałem w jej piękne oczy. Anioły są piękne, ale ona? Jest o wiele ładniejsza od reszty. Patrzyliśmy sobie w oczy dobrą minute. Chciałem poddać się chwili, ale Jenny odwróciła głowę. Nawet dobrze, że to zrobiła. Myliśmy zostać tylko przyjaciółmi, ale jednak się trochę speszyłem i tak jakby "stchórzyłem". Po prostu wróciłem do szkoły. Na szczęście po kilku minutach zadzwonił dzwonek. Dzięki tej sytuacji zapomniałem na chwilę o wcześniejszych słowach, a raczej kłamstwach...

~ Rose~
Siedziałam na stołówce w spokoju pijąc mój koktajl. Liv się do mnie nie odzywa, w sumie się nie dziwię, bo ją trochę chamsko olałam. Cóż, nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
Ktoś przystanął przy moim stoliku. Spojrzałam w górę i zobaczyłam te czekoladowe tęczówki, które tak często pochłaniały mnie swoją głębią.
- Cześć - z ust chłopaka wydobył się głos, a moim ciałem wstrząsnął przyjemny dreszcz.
- Hej - odpowiedziałam cicho nie tracąc kontaktu wzrokowego.
- Mogę? - wskazał na miejsce naprzeciwko mnie. Skinęłam głową. Zajęłam się moim koktajlem, jednak wciąż czułam jego wzrok na sobie.
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytałam.
- Tak po prostu. Ładna jesteś. - uśmiechnął się, a ja się zakrztusiłam napojem. Zayn zaśmiał się i poklepał mnie po plecach.
- Yyy... dzięki? - powiedziałam. - Ale nie musisz się nade mną litować. - mruknęłam patrząc na niego.
- Robię to, bo chcę, a nie bo mi cie żal. - powiedział hardo patrząc mi prosto w oczy. Mogłabym w to wierzyć, jednak życie nauczyło mnie aby nikomu nie ufać. Uniosłem lekko kąciki ust do góry. Nastąpiła między nami cisza, którą przełamałam wstając z miejsca. Ruszyłam w kierunku wyjścia, kiedy poczułam silny uścisk na nadgarstku. Odwróciłam się patrząc na Mulata pytającym wzrokiem.
- Nawet nie wiem jak masz na imię. - powiedział cicho.
- Rose.. mam na imię Rose - odszepnęłam. Odwróciłam się i wyszłam z pomieszczenia.  Ugh... za dużo Zayna.

Po lekcjach spotkałam się z Jenny i razem poszłyśmy do zagrody. Po wejściu podeszłyśmy do listy gdzie przy naszych nazwiskach widniał napis jednorożec. Jęknęłam. To są najtrudniejsze do oswojenia zwierzęta w szkole.
- Na to czeka nas ciężkie trzy tygodnie. - mruknęłam do dziewczyny, a ta spojrzała na mnie dziwnie.
- Może pójdziemy go zobaczyć, chociaż z daleka? - zapytała, kiwnęłam głową i wzięłam ze sobą jedną skromną marchewkę. Wyczyściłam umysł i otworzyłam serce. Pierwsza i najważniejsza zasada przebywania z jednorożcem. Musi poczuć, że mam otwarte serce i czystą duszę. Pokazałam dziewczynie aby chwilę zaczekała. Delikatnie otworzyłam odpowiednia zagrodę i spokojnie weszłam do środka. Zwierzę znajdywało się w kącie pogrążone we śnie. Kiedy mnie usłyszał, otworzył oczy i podniósł się gotowy do ataku. Podeszłam dwa kroki bliżej i położyłam marchewkę na ziemi odchodząc kawałek. Jednorożec niepewnie podszedł i przyjął podarek. Kiedy już zjadł warzywo, schylił głowę, co było dla mnie znakiem, że mogę podejść i go pogłaskać. Tak też zrobiłam. Uśmiechnęłam się lekko i delikatnie gładziłam go po łbie.
- Jesteś piękny - szepnęłam. Zwierzę prychnęło i traciło mnie głową. Zaśmiałam się głośno. - Przyjdę do ciebie wieczorem, dobrze? - zapytałam, a on skinął głową. Z lekkim uśmiechem opuściłam zagrodę i podeszłam do dziewczyny.
- Jak ty to.. ? - zapytała zdziwiona.
- Do każdego ze zwierząt trzeba mieć podejście. Zaufał mi, bo ja zaufałam jemu. Zobaczysz wszystkiego cię nauczę. - uśmiechnęłam się do niej i razem opuściłyśmy zagrodę. Udałyśmy się do mojego pokoju gdzie pozwoliłyśmy sobie na rozmowę i lepsze poznanie siebie.
- Często masz do czynienia z tymi dziewczynami? - zapytała nagle. Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem. - Na tę całą Monicę i jej świtę.
- Nie, to znaczy, wiesz ona nie nienawidzi każdego, kto jej nie wielbi, ja do tych osób się nie zaliczam. Odkąd tutaj się znalazłam to mam z nią na pieńku, bo moja kawa wylądowała na jej bluzce. - wzruszyłam ramionami.
- I ostatnio za twoją sprawką napój znalazł się na jej bluzce - zaśmiała się.
- Skąd wiesz?
- Cała szkoła o tym mówi. Nikt nie spodziewał się, że taka skromna, cicha i nieśmiała dziewczyna ma tylko odwagi w sobie. - uśmiechnęła się do mnie ciepło, a ja się zarumieniłam. - W dodatku uratował cię ktoś taki jak Zayn.
- Znasz go? - zapytałam.
- Nie bardzo, siedzi ze mną na Lecznictwie. - zaśmiała się.
- Aż taki zły jest? - zapytałam.
- Przyjaciółmi nie zostaniemy. - wzruszyła ramionami.
- Ciekawie. A ciebie z Liamem to coś łączy? - zapytałam, a ta spojrzała na mnie dziwnym wzrokiem. - No proszę cie, te potajemne uśmieszki, maślane oczka? Pamiętaj, Liv ma długi język, o ile nie poprosisz o dyskrecję. - zaśmiałam się na co na policzkach dziewczyny pojawiły się rumieńce. - A jednak!
- Co?
- Podoba ci się! - zaśmiałam się głośno.
- Może trochę. - rozchmurzyła się - I idę z nim dzisiaj na randkę.
- Super, o której?
- O 17.
- Jen, jest 16.40 - zaśmiałam się, a dziewczyna wyleciała z mojego pokoju jak z torpedy. Pokręciłam głową i poszłam się przebrać. Wybrałam białe rurki, białą tunikę i zielono-białe air max'y. Weszłam do łazienki, gdzie wzięłam krótki prysznic, rozczesałam włosy i założyłam przygotowane ubrania. Zabrałam torbę, do której wrzuciłam portfel,  telefon i jakieś inne pierdoły, po czym wyszłam z pomieszczenia. Skierowałam się w stronę pokoju numer 209, który zajmuje Liv. Zapukałam dwa razy i weszłam do środka, po usłyszeniu głośnego "proszę".
- Hej Liv. - powiedziałam z uśmiechem. - Chciałabym cie przeprosić, za to co powiedziałam i jeśli poczułam się urażona.
- Nie gniewam się. - jej mina była jak zwykle pogodna.
- Co powiesz na zakupy? - sama się sobie dziwię, że to robię. Nie lubię, kiedy ktoś jest na mnie obrażony.
- Pewnie! - pisnęła i z prędkością świata pobiegła do łazienki. Usiadłam na jej łóżku i przyglądałam się zdjęciom na jej komodzie. Była na nich uśmiechnięta Olivia wraz ze swoją rodziną jak mniemam, ponieważ byli do siebie bardzo podobni. Na innych była pewnie ze swoimi przyjaciółmi. Ciekawa jestem czy ta dziewczyna się kiedykolwiek smuci.
Po około 15 minutach z łazienki wyszła gotowa Liv. Miała na sobie białą sukienkę, która świetnie pasowała do jej opalenizny oraz delikatny, jednakże widoczny makijaż.
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, ty też. - zaśmiałyśmy się i wyszłyśmy z pokoju. Później przez kampus, ogród i do wyjścia głównego. Strażnicy przepuścili nas i mogłyśmy się udać na planowane zakupy.
W galerii spędziłyśmy prawie 4 godziny. Myślałam, że nogi mi zaraz odpadną, więc kiedy dziewczyna zaproponowała mi kawę, odrazy się zgodziłam. Usiadłyśmy wygodnie przy stoliku w jednej z galeriowych kawiarni. Zamówiłyśmy po waniliowym Latte i ciastku z truskawkami.
- Czemu mi nie powiedziałaś, że znasz Zayna? - zapytała.
- Nie znam go.
- Jasne, jakbyś go nie znała, to by cie nie "ratował". - zrobiła cudzysłów.
- Naprawdę go nie znam, pomógł mi, podziękowałam i tyle w tym temacie. - wzruszyłam ramionami. Nie lubiłam takich tematów.
- Okey, tak sobie mów. Ale na stołówce też was widziałam i kiedy on cie chwycił za rękę, myślałam, że będziecie się całować. - powiedziała podekscytowana.
- Nie wiedział nawet jak mam na imię i o to mnie zapytał. Odpowiedziałam i poszłam sobie. - wzruszyłam ramionami.
- Jeszcze usłyszysz z moich słów "a nie mówiłam" kiedy będziecie razem.
- Jak tak się stanie to okey, ale nie licz na cud, bo ich nie ma.
- Co z ciebie za Anioł, skoro nie wierzysz w cuda? - zapytała.
- Może taki, który jest pół człowiekiem? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie unosząc jedną brew do góry.
- Bez komentarza - mruknęła i zabrała się za jedzenie swojego ciastka.
*Wieczorem*
Wyszłam z pokoju, przeszłam przez kampus, ogród i znalazłam siew zagrodzie. Wzięłam jedno jabłko i dwie marchewki. Udałam się w kierunku zagrody gdzie czekał na mnie jednorożec. Przywitałam się z nim podając jabłko i podeszłam aby go pogłaskać. W najważniejszej fazie jednorożec może dać się nawet dosiąść i razem z tobą pofrunąć do nieba. Dałam mu także dwie marchewki i siedząc obok niego widziałam jak zwierzę mi się przygląda. Opierałam się o jego brzuch gdy obydwoje leżeliśmy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
~Liv~
Dobijałam się do drzwi Rose, chyba od 15 minut. Każdy kto by spał, już dawno by się pobudził.
- Rose! Otwórz te cholerne drzwi. - krzyknęłam. Jednak to nic nie dało. Na horyzoncie zobaczyłam Jenny z Liamem, którzy wracali jakby z randki. Randki? Tak, Jen była z nim na randce.
- Liv? Co się stało? - zapytała dziewczyna, spoglądając na mnie.
- Nie wiem, Jen. Rose nie otwiera, a na pewno by się obudziła. - powiedziałam.
- Może jej nie ma w pokoju? - zasugerował chłopak. Spojrzałam na niego, to by miało sens. Ale, jest 11 w nocy, a dziewczyny nie ma. Przecież, mimo wszystko już tu powinna być.
- Nie możliwe, Rose o tej godzinie zawsze jest u siebie, z resztą wychodzenie teraz jest zbyt niebezpieczne. - mruknęłam.
- To może jej poszukajmy. - powiedziała Jenny. Skinęłam głową.
- To wy poszukajcie na zewnątrz, a ja sprawdzę u Malika - spojrzeli na mnie pytająco - nie teraz. - mruknęłam i oddaliłam się od nich. Poszłam do skrzydła chłopaków i zapukałam w odpowiednie drzwi. Po chwili otworzył mi Mulat w samych spodenkach.
- Słucham? - spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Nie widziałeś może Rose, bo ... jakby to powiedzieć... nie ma jej nigdzie, a o tej godzinie zawsze jest u siebie. - zapytałam niepewnie.
- Rose to ta brunetka? - kiwnęłam głową.
- U mnie jej nie ma - już się miałam odwrócić i sobie pójść, jednak mnie zatrzymał - zaczekaj pomogę ci jej szukać. - nic nie mówiąc wziął pierwszą lepszą koszulkę i zarzucił na siebie bluzę. Wyszliśmy ze szkoły i skierowaliśmy się w stronę ogrodu.
- Ja pójdę tam - wskazał na prawo - a ty tam, okey? - zapytał, kiwnęłam głową i poszłam szukać brunetki.
~Zayn~
Mimo wszystko przestraszyłem się, że Rose nigdzie nie ma. Podążyłem do zagrody, nie wiem czemu, coś mi mówiło, żebym tam poszedł. Wszedłem do środka i spojrzałem na listę. Obok jej nazwiska był napis jednorożec. Udałem się do odpowiedniej zagrody i to co tam zobaczyłem, sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Chciałem podejść, jednak zwierzę mi na to nie pozwoliło. Uniosłem ręce w geście poddania i szybko oczyściłem umysł i otworzyłem serce. Jednorożec pozwolił mi podejść, widziałem to w jego oczach. Podszedłem i wziąłem dziewczynę na ręce, uprzednio zakładając jej moją bluzę. Wyszedłem z zagrody i kierowałem się do szkoły, kiedy się lekko przebudziła.
- Śpij mała, zaraz będziesz w swoim łóżku. - szepnąłem do niej, na co ta się uśmiechnęła i z powrotem zapadła w sen. Zaniosłem ją do jej pokoju, uprzednio wyciągając z jej kieszeni klucz i otwierając drzwi. Położyłem ją na łóżku i ściągnąłem buty. Przykryłem ją kołdrą i wyszedłem cicho zamykając za sobą drzwi. 

2 komentarze:

  1. Rozdział zajebisty! Kurde Dlaczego randka Liama i Jen nie została opisana?
    Czekam na następny!
    Kocham mocno! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic się nie wyświetl a

    OdpowiedzUsuń