~Rose~
- O co chodzi? - zapytałam.
- Posłuchaj, pewnie jak wiesz, to nie jest normalne aby skrzydła były takie jak twoje. - zaczęła profesorka.
- Ale jednak takie są i nic na to nie poradzimy. - mruknęłam.
- Posłuchaj, nie chcemy grzebać w twojej przeszłości, dlatego dobrze by było, gdybyś porozmawiała na ten temat z rodzicami i dowiedziała się co nieco na temat swoich korzeni. Nie chcemy abyś miała niepotrzebne niespodzianki.
- Nie rozumiem. - westchnęłam.
- Dlatego chcemy ci pomóc zrozumieć to wszystko. - powiedziała. Pokiwałam głową.
- Masz weekend dla siebie, możesz udać się do domu. - powiedział dyrektor, na co pokiwałam głową. Wstałam i skierowałam się do wyjścia, jednak zatrzymałam się w drzwiach.
- Mogę kogoś zabrać ze sobą? - zapytałam.
- Ile osób? - lubię konkrety.
- 3 - uśmiechnęłam się.
- Niech stracę. - machnął ręką, a ja ucieszona udałam się do swojego pokoju. Napisałam Liv, Danemu oraz Zaynowi aby zjawili się za chwilę u mnie. Nie minęło 10 minut, a już wszyscy byli.
- O co chodzi? - zapytała dziewczyna.
- Co powiecie na wycieczkę na ziemię? Idę odwiedzić rodziców i mogę kogoś ze sobą zabrać. - uśmiechnęłam się.
- Ja jestem za - powiedziała.
- Ja też - odezwał się Danny.
- Yep - Zayn posłał mi zniewalający uśmiech.
-Super - uśmiechnęłam się. - Jedziemy jutro.
- O to idę się pakować - krzyknęła Liv i już jej nie było.
- No.. to... ten.. ja też już pójdę - wyjąkał Dan i wyszedł z pokoju.
- O co chodzi? - zapytał siadając obok mnie.
- Sama nie wiem, powiedzieli, że mam porozmawiać z rodzicami i sama się dowiedzieć dlaczego jest tak a nie inaczej. Nie rozumiem tego. - westchnęłam i opadłam na łóżko. Chłopak powtórzył moją czynność, jednak po chwili podniósł się na ręce i spojrzał na mnie z góry. Wpatrywałam się w jego czekoladowe tęczówki.
- Co? - zapytałam po dłuższej chwili.
- Nic, ładna jesteś. - zarumieniłam się - i słodko się rumienisz. - zaśmiał się.
- Jesteś okropny. - powiedziałam i wystawiłam mu język.
- Zdarza się - zaśmiał się.
- Idę pod prysznic, jak wyjdę ma cię tu nie być - pogroziłam mu palcem, na co si zaśmiał. Dmuchnęłam mu powietrzem w twarz, tak, że jego włosy się rozczochrały. Zaśmiałam się i szybko zniknęłam za drzwiami łazienki, zanim poduszka zdążyła dolecieć. Wzięłam prysznic, po czym przebrana w piżamę wyszłam z pomieszczenia. Na szczęście Mulata nigdzie nie było, jedynie mała karteczka na łóżku.
" Miłych snów, Rosie"
Uśmiechnęłam się, weszłam pod kołdrę i odpłynęłam do krainy Morfeusza.*Następny dzień*
Poczułam czyjś wzrok na sobie. Niepewnie otworzyłam oczy i zobaczyłam piękne czekoladowe tęczówki, które uwielbiałam.
- Dzień dobry - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Dzień dobry - ziewnęłam na co chłopak się zaśmiał. - Bo się przyzwyczaję do twojej obecności w MOIM łóżku z rana. - zaśmiałam się.
- Wstawaj, niedługo idziemy, nie? - pokiwałam głową i niechętnie wstałam z łóżka. Podeszłam do szafy, skąd wzięłam czarne rurki, zieloną bokserkę i dużą, czarną, męską bluzę.
- To moje? - zapytał wskazując na bluzę. Przyjrzałam się jej.
- Tak - odpowiedziałam zgodnie z prawdą, na co chłopak zaczął się śmiać. - Cały czas się ze mnie śmiejesz. - wydęłam wargę i zrobiłam psie oczy.
- Ej, ej, ej... skarbie, nie śmieję się z ciebie tylko, sprawiasz, że mam dobry humor - cmoknął mnie w nos. Uśmiechnęłam się leciutko. Wzięłam swoje rzeczy i poszłam pod prysznic. Strumienie wody spływające po moim ciele, sprawiają, że w ostateczności się wybudzam. Opatulam się miękkim ręcznikiem i wychodzę z pokoju. Tylko ja potrafię zapomnieć o bieliźnie. Spotykam się ze wzrokiem Mulata, a na moją twarz wkrada się rumieniec.
- Ja... no... yy... tylko. - szybko podeszłam do komody i wyciągnęłam bieliznę. Wleciałam do łazienki jakby mnie ktoś gonił, co chłopak skomentował śmiechem. Szybko ubrałam przygotowane ubrania, rozczesałam włosy i zrobiłam delikatny makijaż. Jak dobrze, że idąc na ziemię mogę mieć normalne ubrania. Wyszłam z pomieszczenia, podeszłam do łóżka, skąd wzięłam telefon. Widziałam, że Zayn stoi w drzwiach z moją walizką i głupim uśmieszkiem.
- Nawet się nie odzywaj - warknęłam. Wyszliśmy z pokoju i poszliśmy w stronę bramy. Przed nią czekali na nas Liv i Dan. Zapowiada się ciekawy weekend.
~Jenny~
Delikatne promienie słoneczne przedzierające się przez nie zasłonięte okno obudziły mnie. Przetarłam zaspane oczy i przeciągnęłam się. Wstałam i podeszłam do szafy. Wybrałam niebieską bluzę, białą koszulkę i białe spodnie oraz białe vans'y. Spakowałam się na zajęcia i wyszłam z pokoju. Mój brzuch domagał się jedzenia, więc udałam się na stołówkę. Zamówiłam tosty z dżemem i sok jabłkowy. Rozejrzałam się po wszystkich stolikach. Przy jednym dostrzegłam Liam'a. Powoli szłam w jego stronę. Zatrzymałam się gdy ujrzałam kto się do niego dosiadł. Monica i jej banda okrążyły go. Czarnowłosa przyjaciółka Monicii usiadła na mu kolanach, a on sobie z tego nic nie robił. Nie wiem dlaczego, ale byłam wściekła. Postawiłam tacę z jedzeniem na jakiś stolik i przybrałam niewidzialną postać. Poszłam do ich stolika. Patrzyłam na śmiejących się z pogardą. Jakaś blondynka przechodziła z kawą, chwyciłam szklankę i wylałam całą jej zawartość na czarnowłosą jak i również na Liam'a. Rzuciłam naczynie na ziemie, które roztrzaskało się na kawałki. Wybiegłam z stołówki jak najszybciej mogłam. Dobiegłam do miejsca gdzie spędziłam pierwszą randkę w swoim życiu. Wiele razy byłam na nie zapraszana, ale nigdy nie miałam czasu, a mniejsza z tym! Usiadłam na ławce i przybrałam widzialną postać. Łzy powoli zaczęły spływać mi po policzkach.
Jak on mógł?! Zranił mnie... może nic mi nie obiecywał, ale po co się ze mną umawiał?Po co?! Żeby zaraz mnie wystawić dla pierwszej lepszej?! I ten pocałunek... czym ja się przejmuję? Przecież sama mu powiedziałam, że to dla mnie za wcześnie... ale mógłby pomyśleć, że zapraszając mnie na randkę zrobił mi nadzieję!
Nagle poczułam rękę na ramieniu. Miałam nadzieję, że to Dan albo jeszcze lepiej Rose czy Liv, nawet mógłby to być Zayn, ale nie on. Szybko zrzuciłam jego rękę i odbiegłam z tego miejsca. Słyszałam za sobą jego głos: "Poczekaj! Wytłumaczeci to!". Odwróciłam się, aby zobaczyć czy biegnie za mną. Potknęłam się i o mało nie upadłam, ale Liam mnie złapał. Spojrzałam na niego. Chłopak podniósł mnie i złapał za rękę. Chciałam już uciec, ale mnie nie puścił.
-Pozwól mi to wytłumaczyć.-spojrzał na mnie błagalnie-Proszę...
-Co ty chcesz mi tłumaczyć?!-zapytałam wściekle
-Dobrze wiesz, bo inaczej niewylałabyś na mnie kawy...
-Dobra.-wysyczałam przez zaciśnięte zęby
-Vanessa to moja była dziewczyna...
-Co?!
-Mogę skończyć?-skinęłam głową-Ona myśli, że skoro byliśmy razem to może nadal zachowywać się jak para i robi takie głupie rzeczy...
-To dlaczego nie kazałeś jej spadać i nie odepchnąłeś jej?
-Zachowanie Ness kiedyś mnie irytowało, a teraz śmieszy i przyzwyczaiłem się do tego, ale dla ciebie będę ją ignorować oraz odpychać.-uśmiechnął się radośnie-Przepraszam, że sprawiłem ci przykrość.
-Nie zrobiłeś tego...-powiedziałam cicho i odwróciłam głowę w drugą stronę
-Właśnie widzę.-chwycił mnie za podbródek i przejechał delikatnie palcem po pozostałościach łez
Przytuliłam się do niego. Chyba się tego nie spodziewał, bo niepewnie oddał uścisk. Staliśmy tak do rozpoczęcia pierwszych zajęć.
*Koniec 4 lekcji*
Od rana nie ma Rose, Liv, Zayn'a ani Dan'a! Gdzie oni są?! Nie mogli chyba zapaś się pod ziemie!
Po dzwonku od razu udałam się do szatni. Przebrałam się niebieskie legginsy i białą bokserkę, na nogi wsunęłam biało-niebieskie air max'y. Związałam włosy w koka i wyszłam na boisko. Kilka osób już siedziało i rozmawiało. Zauważyłam Liam'a. Podeszłam do niego od tyłu i zakryłam mu oczy.
-Zgadnij kto!-zaśmiałam się
-Hmm, nie wiem... Liv to ty?-zaśmiał się i odwrócił w moją stronę
-Haha śmieszne, że boki zrywać!
-No wiem!
-Widziałeś dziś może Dan'a albo Rose?
-Nie i Zayn'a i Liv też...-westchnął
Nagle złapałam się za głowę gdyż poczułam ostry ból.
-Hej Jen, co jest?
-Głowa mnie boli i słysze jakieś szmery...
-Ktoś próbuje przedstać się przez twoją barierę.
Do moich uszu daleciały złośliwe śmiechy Monicii i jej bandy.
-Nawet wiem kto...-wysyczałam
Brunet spojrzał na mnie pytająco, ale później westchnął wiedząc o co chodzi.
-Dzień dobry uczniowie.-przywitała się nauczycielka
-Dzień dobry pani Irwin.-odpowiedzieliśmy chórem
~Spotkamy się dzisiaj?-zapytał
~Oczywiście, z tobą zawsze.
~A tak na marginesie ładnie dziś wyglądasz.
~Tylko dziś?
~Nie, zawsze. To dzisiaj o 16? Przedstawie ci mój plan jak możesz porozmawiać z rodzicami.
~Cudownie.-zaśmiałam się-No to o 16!
-Czy Liam i Jenny mogą zaprzestać swoje pogaduchy?-skarciła nas nauczycielka
-Tak proszę pani...-powiedział cicho
*15:55*
Wysłałam SMS'a do Rose:
-"Cześć Rosie :) Gdzie ty jesteś?!"
-"Hej Jen ;* U rodziców, dyrektor mnie wysłał. Opowiem ci o co chodzi jak wrócę :))"
-"Ok :D A wiesz może gdzie jest reszta? Olivia, Zayn i Dan?"
-"Ze mną :>"
-"No to nieźle xD Pozdrów ich ;*"
-"Okej :) Kończe bo chcę porozmawiać z mamą, pa ;*"
-"Spoko, papatki :D"
Spojrzałam na zegarek. Zaraz 16! Szybko wyszłam z pokoju i udałam się do ogrodu. Zobaczyłam na jednej ławeczce Liam'a. Szłam w jego stronę. Będąc niedaleko chłopaka upadłam na kolana. Czułam, że ręce mi odpadają. Liam podszedł do mnie i próbował mi pomóc, niestety na marne. Usłyszałam w głowie ciche słowa: "On jest mój!" i ból ustąpił.
Jak on mógł?! Zranił mnie... może nic mi nie obiecywał, ale po co się ze mną umawiał?Po co?! Żeby zaraz mnie wystawić dla pierwszej lepszej?! I ten pocałunek... czym ja się przejmuję? Przecież sama mu powiedziałam, że to dla mnie za wcześnie... ale mógłby pomyśleć, że zapraszając mnie na randkę zrobił mi nadzieję!
Nagle poczułam rękę na ramieniu. Miałam nadzieję, że to Dan albo jeszcze lepiej Rose czy Liv, nawet mógłby to być Zayn, ale nie on. Szybko zrzuciłam jego rękę i odbiegłam z tego miejsca. Słyszałam za sobą jego głos: "Poczekaj! Wytłumaczeci to!". Odwróciłam się, aby zobaczyć czy biegnie za mną. Potknęłam się i o mało nie upadłam, ale Liam mnie złapał. Spojrzałam na niego. Chłopak podniósł mnie i złapał za rękę. Chciałam już uciec, ale mnie nie puścił.
-Pozwól mi to wytłumaczyć.-spojrzał na mnie błagalnie-Proszę...
-Co ty chcesz mi tłumaczyć?!-zapytałam wściekle
-Dobrze wiesz, bo inaczej niewylałabyś na mnie kawy...
-Dobra.-wysyczałam przez zaciśnięte zęby
-Vanessa to moja była dziewczyna...
-Co?!
-Mogę skończyć?-skinęłam głową-Ona myśli, że skoro byliśmy razem to może nadal zachowywać się jak para i robi takie głupie rzeczy...
-To dlaczego nie kazałeś jej spadać i nie odepchnąłeś jej?
-Zachowanie Ness kiedyś mnie irytowało, a teraz śmieszy i przyzwyczaiłem się do tego, ale dla ciebie będę ją ignorować oraz odpychać.-uśmiechnął się radośnie-Przepraszam, że sprawiłem ci przykrość.
-Nie zrobiłeś tego...-powiedziałam cicho i odwróciłam głowę w drugą stronę
-Właśnie widzę.-chwycił mnie za podbródek i przejechał delikatnie palcem po pozostałościach łez
Przytuliłam się do niego. Chyba się tego nie spodziewał, bo niepewnie oddał uścisk. Staliśmy tak do rozpoczęcia pierwszych zajęć.
*Koniec 4 lekcji*
Od rana nie ma Rose, Liv, Zayn'a ani Dan'a! Gdzie oni są?! Nie mogli chyba zapaś się pod ziemie!
Po dzwonku od razu udałam się do szatni. Przebrałam się niebieskie legginsy i białą bokserkę, na nogi wsunęłam biało-niebieskie air max'y. Związałam włosy w koka i wyszłam na boisko. Kilka osób już siedziało i rozmawiało. Zauważyłam Liam'a. Podeszłam do niego od tyłu i zakryłam mu oczy.
-Zgadnij kto!-zaśmiałam się
-Hmm, nie wiem... Liv to ty?-zaśmiał się i odwrócił w moją stronę
-Haha śmieszne, że boki zrywać!
-No wiem!
-Widziałeś dziś może Dan'a albo Rose?
-Nie i Zayn'a i Liv też...-westchnął
Nagle złapałam się za głowę gdyż poczułam ostry ból.
-Hej Jen, co jest?
-Głowa mnie boli i słysze jakieś szmery...
-Ktoś próbuje przedstać się przez twoją barierę.
Do moich uszu daleciały złośliwe śmiechy Monicii i jej bandy.
-Nawet wiem kto...-wysyczałam
Brunet spojrzał na mnie pytająco, ale później westchnął wiedząc o co chodzi.
-Dzień dobry uczniowie.-przywitała się nauczycielka
-Dzień dobry pani Irwin.-odpowiedzieliśmy chórem
~Spotkamy się dzisiaj?-zapytał
~Oczywiście, z tobą zawsze.
~A tak na marginesie ładnie dziś wyglądasz.
~Tylko dziś?
~Nie, zawsze. To dzisiaj o 16? Przedstawie ci mój plan jak możesz porozmawiać z rodzicami.
~Cudownie.-zaśmiałam się-No to o 16!
-Czy Liam i Jenny mogą zaprzestać swoje pogaduchy?-skarciła nas nauczycielka
-Tak proszę pani...-powiedział cicho
*15:55*
Wysłałam SMS'a do Rose:
-"Cześć Rosie :) Gdzie ty jesteś?!"
-"Hej Jen ;* U rodziców, dyrektor mnie wysłał. Opowiem ci o co chodzi jak wrócę :))"
-"Ok :D A wiesz może gdzie jest reszta? Olivia, Zayn i Dan?"
-"Ze mną :>"
-"No to nieźle xD Pozdrów ich ;*"
-"Okej :) Kończe bo chcę porozmawiać z mamą, pa ;*"
-"Spoko, papatki :D"
Spojrzałam na zegarek. Zaraz 16! Szybko wyszłam z pokoju i udałam się do ogrodu. Zobaczyłam na jednej ławeczce Liam'a. Szłam w jego stronę. Będąc niedaleko chłopaka upadłam na kolana. Czułam, że ręce mi odpadają. Liam podszedł do mnie i próbował mi pomóc, niestety na marne. Usłyszałam w głowie ciche słowa: "On jest mój!" i ból ustąpił.