wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 6

~Jenny~

Zacisnęłam dłonie i przybrałam niewidzialny wygląd. Wstałam rozglądając się wokoło. Poczułam jak Liam dotyka mojego ramienia. Powoli poszukuje mojej dłoni aby spleć ją razem z swoją. Na jego ruch powróciłam do normalnego wyglądu. 
-Może będzie lepiej jak pójdziemy do mojego pokoju?-zaproponowałam
-Tak, to dobry pomysł. Nikt nas przynajmniej nie usłyszy.
Ruszyliśmy w stronę akademika. Weszliśmy do mojej komnaty. Usiadłam na łóżku i poklepałam miejsce obok siebie. Chłopak zamiast usiąść położył się plackiem.
-Nie za wygodnie ci?-zapytałam z uśmiechem 
-Jakbyś podała mi tą poduszkę byłoby lepiej...-zaśmiał się
Wzięłam wskazaną przez Liam'a poduszkę i rzuciłam nią w niego. Zaśmiałam się i zaczęłam ciskać w niego innymi poduszkami. On nie pozostawał mi dłużny i również zostałam obrzucona miękkimi pociskami. Pisnęłam głośno kiedy zaczął do mnie podchodzić. Przebiegłam przez łóżko i chwyciłam jedną poduszkę. Rzuciłam ją w stronę bruneta, niestety spudłowałam. Zaczęliśmy gonitwę po całej szerokości pokoju. Nadepnęłam na jedną z poduszek przez co poślizgnęłam się i upadłam. Usłyszałam za sobą cichy chichot. Przybrałam niewidzialną postać i wstałam. Wzięłam do ręki poduszkę, przez którą upadłam i rzuciłam nią w stronę Liam'a tym razem nie pudłując. Krzyknęłam zwycięskie: "Yeah!" po czym wróciłam do widzialnego wyglądu. Od razu zostałam przygwożdżona do ściany.
-Wygrałam!-pisnęłam cicho
-Nie powiedziałbym...
Zbliżył twarz do mojej i delikatnie musnął wargami mój policzek.
-Zdaję mi się czy spotkaliśmy się, bo chciałeś mi coś powiedzieć.-powiedziałam z cwaniackim uśmieszkiem
-Nie, wcale ci się nie zdaję.-zaśmiał się pod nosem
'Uwolnił' mnie i usiadł na skraju łóżka. Zajęłam miejsce obok niego.
-Jen...-zaczął niepewnie-Bo ja... nie.. bo mnie.. albo dla mnie...-jąkał się
-Wyduś to w końcu!-zniecierpliwiłam się


~Liam~

Nie wiem jak! Nie wiem jak mam jej powiedzieć, że ja ją lubię! Ciągnie mnie do niej! Dla mnie jest cudowna, wprost idealna! Ale dla niej to za wcześnie... nie, nie mogę jej tego wyznać... wytrzymam dla niej. 
-Powiesz mi to w końcu czy dalej będziesz się jąkać?!-zdenerwowała się 
-Okej.-wziąłem głęboki oddech-Mam plan jak możesz porozmawiać z rodzicami, ale nie jestem pewien czy może ci się spodobać. Muszę jednak najpierw wypytać cię o parę rzeczy, zgadzasz się?
-Tak?
-Dobra. Miałaś przyjaciółkę?
-Tak, nazywała się Lindsay. Przyjaźniłyśmy się od trzeciej klasy podstawówki.-na to wspomnienie uśmiechnęła się szeroko
-Wiedziała o twoich wyścigach?
-Oczywiście, jej chłopak Andrew był moim mechanikiem.
-A rodzice wiedzieli?
-Nie, nic nie wiedzieli...-spuściła wzrok i zaczęła bawić się palcami 
-Twój brat? Wiedział?
-Nie, chciałam mu powiedzieć, ale się bałam.
-Kiedy zginęłaś prowadziłaś ty czy on?
-Ja, to ja prowadziłam...
-Miałaś partnera do jazdy? 
-Nie, jeździłam sama, to były wyścigi dla jednej osoby.
-Ścigałaś się z dziewczynami czy chłopakami?
-To były mieszane grupy, ale większość zawsze stanowili mężczyźni.
-Często wychodziłaś z domu?
-Wieczorem kiedy mówiłam, że idę do Linds to szłam na wyścigi... co tydzień w środy, soboty i czasem w poniedziałki. Nie kiedy urywałam się bez ich pozwolenia.-zachichotała
-Wygrywałaś?
-Przeważnie tak. Z 10 wyścigów przegrywałam 3.
-To nieźle.-zaśmiałem się-Dostawałaś jakieś nagrody? Na przykład puchary?
-Zawsze!-uśmiechnęła się cwaniacko-Lindsay chowała je w swojej piwnicy.
-Okej, a gdzie chowałaś motor? 
-Zostawiałam u Andrew.
-Potrzebujemy kilku rzeczy między innymi twojego motoru.
-Po co?
-Zobaczysz.-zaśmiałem się 

~Jenny~

*Następny dzień* 
Obróciłam się w drugą stronę i przytuliłam do kogoś. Chwila! Co?! Podniosłam się do pozycji siedzącej. Rozejrzałam się dookoła. Poduszki leżały dosłownie wszędzie. Spojrzałam na śpiącego bruneta i wszystkie wspomnienia przeleciały mi przed oczami. Walka na poduszki, plan Liam'a, wyjście na balkon, znowu walka na poduszki, rozmowa i zaśnięcie w jego ramionach. 
-Cześć Jenny.-uśmiechnął się
-Dlaczego sobie nie poszedłeś kiedy zasnęłam?
-Miłe przywitanie.-zaśmiał się
-Hejka Liam, tak może być?-uśmiechnęłam się, a on skinął głową-Odpowiesz czy nie?
-Nie chciałaś mnie puścić, wiesz jaki ty masz silny uścisk?!-zaśmiał się ponownie 
-Humor ci widzę dopisuję? 
-Zdecydowanie!
-Tak? To fantastycznie! A teraz wyjdź z mojego pokoju!-walnęłam go w ramię-Muszę się przebrać!-wstałam i podeszłam do drzwi wyjściowych
-A nie mogę zostać? Chętnie popatrzę.-wstał
-Nie.-zaśmiałam się
-Proszę?-chwycił mnie w tali
-Twoje proszenie na nic się nie zda.-odepchnęłam go otwierając drzwi i wyrzucając go za nie
Zakluczyłam szybko pokój.
-Wyjeżdżamy o 10, więc się pośpiesz!-krzyknął i odszedł. 
Weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Umyłam ciało i utuliłam je miękkim ręcznikiem. Wyszłam z łazienki. Spojrzałam na zegarek... 9:05. Podeszłam do szafy. Ubrałam białą koszulę bez rękawów, błękitne spodenki i białe vans'y. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a na głowę założyłam biało-czarną czapkę NY. Schowałam telefon do kieszeni. Pościeliłam łóżko i pozbierałam poduszki z podłogi. 
Zaczęłam szukać kluczy od garażu Andrew. Zawsze nosiłam je przy sobie, ale teraz ich nie mam. Spojrzałam na szafę. Na meblu stały dwa fioletowe kartony. Ściągnęłam jeden z nich. Otworzyłam i odłożyłam na pudło podłogę. W środku były albumy te same, które miałam w pokoju. Wzięłam do ręki jeden z nich. Otworzyłam na pierwszej stronie. To album z zdjęciami jak byłam w pierwszej i drugiej klasie. Przekartkowałam parę stron. Jedno zdjęcie przykuło mój wzrok. Byłam tam ja przebrana za kopciuszka i Debbie moja kuzynka, przebrana za śnieżkę. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na zdjęcie obok. Zostało zrobione na moich 8 urodzinach. Z bratem jemy tort. Zamknęłam album i wzięłam drugi. Przekartkowałam na ostatnią stronę. Jedno małe zdjęcie wywołało w moich oczach napływ łez. Byłam tam ja, tata, mama i mój brat. Zdjęcie robiła nam Lindsay na zakończeniu roku szkolnego. Skończyłam gimnazjum z najlepszymi ocenami w całej szkole. Dostałam się do najlepszego liceum i po wakacjach miałam wyjechać tam do internatu. Pojedyncza łza uciekła z mojego oka i spłynęła po moim policzku. Szybko ją starłam i włożyłam albumy do pudła. Odłożyłam karton i wzięłam drugi. W środku było parę książek i kilka par kluczyków. Wzięłam cztery pęczki; do mojego domu, do garażu, do motoru i do piwnicy Lindsay. Włożyłam je do torby. Spakowałam jeszcze biało-niebiesko-różową bejsbolówkę. Zarzuciłam torbę na ramię, a po pokoju rozległo się pukanie. Od kluczyłam drzwi i otworzyłam je. 
-Gotowa?-zapytał z uśmiechem
-Tak, musimy jeszcze kupić ci to i owo jeśli chcesz, aby plan się powiódł.-zamknęłam drzwi 
Chłopak tylko przytaknął i ruszyliśmy do bramy. Stanęłam kilka metrów od strażników, a Liam do nich podszedł. Powiedział coś cicho i wskazał ręką abym podeszła. Kiedy przechodziliśmy przez bramę spojrzałam kątem oka na strażnika. Posłał mi mordercze spojrzenie, a ja przyśpieszyłam kroku.

*14:30*
-Jesteś pewna, że nie spadnę?-zapytał po raz setny
-Tak jestem pewna, teraz właź! Andrew może się obudzić w każdej chwili!
Brunet nie pewnie wsiadł na maszynę i objął mnie w tali. Włożyłam kluczyk do stacyjki i odpaliłam. Ten dźwięk silnika, ten zapach benzyny i ten powiew wiatru kiedy jadę przez ulicę, bezgranicznie kocham jazdę na motorze. 
-Tęskniłam...-powiedział sama do siebie i ruszyłam z miejsca.


~Rose~

Tak, cudowna szkoła. Mieli nas przetransportować do mojego miasta, a gdzie nas wywalili? W Polsce. Błagam was, dobrze, że tu ludzie chociaż po angielsku mówią. No i teraz siedzimy w samolocie do Włoch i na szczęście jest akurat do Trydentu, co sprawia, że nie musimy się później tułać do mojego miasta. Po dwóch i pół godzinach staliśmy przed moim rodzinnym domem. Nie jest on jakiś specjalny, dom jak każdy inny. Wyciągnęłam klucze z torby i włożyłam je do zamka. Usłyszałam charakterystyczny dźwięk przekręcanego klucza. Otworzyłam drzwi i lekko je otworzyłam. Weszłam do środka, a za mną moi przyjaciele. 

- Mamo? Tato? - zapytałam i rozglądnęłam się po najbliższych pomieszczeniach, jakimi była kuchnia i gabinet ojca. Odłożyłam klucze na komodę w przedpokoju i weszłam do salonu. Od razu tego pożałowałam. 


~Zayn~

Weszliśmy zaraz za Rose do jej domu, z którego od samego wejścia było czuć rodzinną atmosferę. Dziewczyna rozejrzała się po pokojach i weszła do salonu. Usłyszeliśmy krzyk, jaki wydobył się z jej gardła, więc czym prędzej do niej pobiegliśmy. To co zobaczyłem wywołało zdziwienie na mojej twarz. Mianowicie, jak sądzę, jej mama leżała na podłodze z nożem wbitym w brzuch i kałuży krwi. Natomiast jej ojciec był wbity w ścianę z szablą w klatce piersiowej i sztyletem w gardle. Liv zgarnęła Rose w swoje ramiona przytulając ją do siebie. Nawet to nie sprawiło, że z jej twarzy zniknęło przerażenie. Wskazałem jej ruchem głowy aby zabrała stąd dziewczynę. Wykonała to o co ją poprosiłem. 

- Wezwij radę szkoły - powiedziałem do Dan'ego, który kiwną głową i wziął swój telefon. Wykonał szybkie połączenie do szkoły, w tym czasie podszedłem do ojca dziewczyny. Z tego co mówił mój ojciec to na każdej szabli znajduje się podpis Anioła, do którego ona należy. Na rękojeści był podpis: Damon
- Nie, nie, nie, nie, nie - szepnąłem i przejechałem ręką po włosach. Szybko zatarłem podpis ręką i odszedłem od mężczyzny. W tym momencie do pomieszczenia wszedł Victorious wraz z profesor Marsch. 
- Co się tutaj stało? - zapytał i spoglądał to na matkę, to na ojca, to na nas. 
- Nie mamy pojęcia, kiedy tu przyszliśmy oni już tak leżeli. Widać, że od dawna, ich ciała zaczynają się rozkładać - powiedziałem. 
- Co z Rose? - zapytała profesorka. 
- Nie najlepiej, nie codziennie widuje się rodziców w takim stanie - odpowiedział Dan. John podszedł do ojca dziewczyny i dotknął jego dłoni, która była zaciśnięta w pięść. Wypadła z niej karteczka, którą podniósł i rozłożył. Spojrzał na profesor Marsch znacząco. 
- John, co tam jest napisane? - zapytała. 
- Rose idę po ciebie - odpowiedział. Patrzyłem na niego z niedowierzaniem. 
~*~
-Kto, do jasnej cholery, idzie po nią? - zapytałem kiedy w okół nas panowała cisza. 
- Dan pójdź sprawdzić co z Rose i Olivią - skierował się do chłopaka, którego już po chwili nie było. 
- Kto po nią idzie? - ponowiłem pytanie. 
- Zayn, proszę, odpowiedz mi na pytanie. Kochasz ją? - zmarszczyłem brwi i przejechałem dłonią po twarzy. 
- Co to ma do rzeczy? 
- Kochasz? - naciskał. 
- Tak, ale nie rozumiem jakie to ma znaczenie - odpowiedziałem. 
- Nie możesz jej pozwolić aby dowiedziała się cokolwiek co teraz powiem, dobrze? - pokiwałem głową - Jak pewnie wiesz  prawie dwa tysiące lat temu doszło do bitwy między Aniołami a Upadłymi. Wygraliśmy, jednakże nie zabiliśmy ostatniego z nich. Ojciec Rose w największej mierze przyczynił się do ich zagłady. Teraz chcą się zemścić. - powiedział. 
- Co ma wspólnego z tym Rose? - usiadłem na kanapie i wpatrywałem się w mężczyznę. 
- Nie rozumiesz? Rose jest jego córką, nie bez powodów jej skrzydła są takie, a nie inne. Kiedy jej ojciec zabił najpotężniejszego z nich, część jego energię, nie wiem jakim cudem, ale jego moc przeszła na Rose. - powiedział. - Dlatego chcą Rose, chcą aby to ona zakończyła wojnę, ale na ich korzyść. 
- Będę ją chronił. - powiedziałem i wstałem z miejsca,. 
- Wiem to Zayn. - uśmiechnął się. - Rękojeść jest zamazana, nie wiemy kto to zrobił. 
- Będziecie mnie informować? - zapytałem, a ten pokiwał głową. - Pójdę do Rose. 
Udałem się na dwór gdzie wszyscy siedzieli na huśtawce. Usiadłem obok dziewczyny i przytuliłem ją. 
- Będzie dobrze, Rosie, musi być - szepnąłem i pocałowałem ją we włosy. 


~Rose~

*dwa dni później* 

Obudziłam się, chodź najchętniej to nie wychodziłabym z łóżka. Udałam się do łazienki, gdzie po porannych czynnościach ubrałam się w czarne rurki, zieloną koszulę i czarny sweterek. Do tego założyłam czarne trampki. Po rozmowie z dyrektorem pozwolił mi abym mogła ubrać czarne ubrania. Huraa, jakieś pozytywy. Zabrałam torbę i wyszłam z pokoju. Udałam się na stołówkę, wzięłam sobie koktajl i udałam się do stolika przyjaciół. 
- Cześć - mruknęłam. 
- Cześć - odpowiedzieli chórem. 
- Jak się czujesz Rose? - zapytała Jenny. 
- Mam prośbę, przestańcie wreszcie mnie pytać jak się czuje, co u mnie. Odpowiedź zawsze będzie taka sama. Jest do dupy, ktoś zarżną moich rodziców i to w brutalny sposób. W dodatku wciąż mam koszmary, nie mogę spać.  Po czymś takim nie może być dobrze. - powiedziałam zdenerwowana i wyszłam stamtąd. Ugh.. mam już serdecznie dość. Nic nie jest dobrze i to jest najgorsze. Udałam się w kierunku szatni, gdzie przebrałam się w strój i poszłam na lekcje latania. 
- Rose, w porządku? - zapytała profesorka. Wciągnęłam mocno powietrze i bez słowa ją wyminęłam. Stanęłam między uczniami i czekałam na rozpoczęcie lekcji. Poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i przyciąga do siebie. Wiedziałam kto to... Zayn. Odwróciłam się do niego, jednak ten wciąż mnie nie puszczał. 
- Co? - zapytałam. 
- Nic. - wzruszył ramionami. - Ale wiesz chyba komuś należą się przeprosiny, naprawdę wszyscy się o ciebie martwimy i dziwisz się, że pytamy co z tobą. Widzimy w jakiej jesteś rozsypce i chcemy ci pomóc. Chcemy, żebyś wiedziała, że jesteśmy z tobą. - powiedział miękko, a ja westchnęłam. 
- Dlaczego zawsze masz racje? - zapytałam. 
- Kwestia wieku - zaśmiał się na co zdzieliłam go w ramię. 
- Więc co musisz zrobić? - spojrzał na mnie. 
- Nie zaczyna się zdania od "więc" - powiedziałam z uśmiechem. 
- Nie czepiaj się, czyli co musisz zrobić? - ponowił pytanie. Już przyzwyczaiłam się do tego, że on zawsze patrzy mi w oczy. 
- Przeprosić. Marsch też? - zapytałam. 
- Nie - szepnął mi do ucha na co obydwoje się zaśmialiśmy. - Śmiejesz się, to dobrze. 
- Dzięki tobie - uśmiechnęłam się lekko. 
- Jestem cudowny - pokazał rząd zębów. 
- I skromny. 
- To też - powiedział i pocałował mnie w policzek. Uwielbiam go. 

6 komentarzy:

  1. Świetny!!!!!! Jezu biedna Rose to musiał być okropny widok... ale te sceny z Rose i Zaynem są najlepsze :* czekam na nexta Dominika <3 zapraszam do mnie http://polishfriends216.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny!
    Współczuję Rose!
    Czekam na następny!
    Liam powiedz jej to w końcu! Ona też Cię lubi!
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty kilka dni temu zaczęłam czytać twoje opowiadanie i się zakochałam , z niecierpliwościom czekam na next >>>> ~~Cleo

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award. :) Więcej informacji znajdziesz tu ---> http://suffering-ff.blogspot.com/2014/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział jak i cały blog :D
    Ostatnio znalazłam twojego bloga i się zakochałam :D
    Szczerze współczuję Rose ;( Okropny widok
    Czekam na szybkiego nexta i weny życzę :D
    Zapraszam do mnie na:
    http://bright-side-of-the-dark.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń